Słupskie kliny zieleni to projekt, który kosztował 13 020 710,60 zł z tego dofinansowanie z UE 4 429 646,32 zł. Jednym z elementów projektu była tzw. zieleń przyuliczna. Jej postanowiliśmy przyjrzeć się nieco bliżej.
W folderze „Słupskie kliny zieleni – urządzanie terenów zieleni na obszarze Miasta Słupska” czytamy m in. :
przy ograniczonej wilgotności nawierzchni szczelnych, utrudnionej przez budynki wymianie powietrza, centra miast stają się wyspami ciepła, negatywnie wpływającymi na jakość życia mieszkańców.
W tym celu wydano pieniądze m.in. na utworzenie zieleni przyulicznej na kilkunastu ulicach Śródmieścia: ul. Krasińskiego, Solskiego, Niedziałkowskiego, Reymonta, Prusa Niemcewicza, Wileńskiej, Mickiewicza, Kołłątaja, Konopnickiej. W ramach odtwarzania szpalerów przyulicznych posadzono drzewka, dzięki którym miała się zwiększyć baza pokarmowa dla owadów, wykonano mini trawniki.
Niestety, na utworzeniu zieleni przyulicznej troska o jakość życia mieszkańców i kondycję zieleni przyulicznej się skończyła. Drzewka, trawa i rośliny tworzące zieleń przyuliczną straciły swój urok, wykazują oznaki choroby lub zanikają z braku regularnych zabiegów pielęgnacyjnych i podlewania.
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do ZIM odpowiedzialnego za kondycję terenów zielonych w Słupsku, w tym zieleń przyuliczną. Zanim zostaliśmy odesłani przez dyrekcję do działu Zieleni Miejskiej w ZIM, po przedstawieniu naszych uwag dot. usychających drzewek usłyszeliśmy:
Ja wiem, czy to tak tragicznie wygląda? Jeśli jest źle, to poprawimy –dyr. ZIM J. Borecki.
Miasta nie stać, żeby przy tej skali podlewać – wicedyrektor ZIM T. Orłowski.
Na pytanie dlaczego utworzono mini „trawniki” i posadzono drzewka, skoro miasta nie stać na ich pielęgnację, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Kierownik Zieleni Miejskiej Magdalena Klimczak zapewniła, że drzewka nasadzone w mieście (np. na ul Wileńskiej, Żeromskiego) są regularnie odchwaszczane. Co prawda wiele sztuk pousychało, dlatego będzie robiony wykaz uschniętych drzewek.
W tym roku jest zauważalny objaw usychania przez suszę – stwierdziła M. Klimczak. Taka jest naturalna reakcja drzew. Nie mieliśmy pieniędzy, ale jak była susza, to robiliśmy wszystko, aby te drzewa utrzymać. Musimy poczekać do przyszłego roku i jeśli nie wypuszczą liści, to będzie wiadomo na 100% że trzeba te drzewa wymienić.
Nowo posadzone drzewka przy ul Prusa, Solskiego nie są w dobrej kondycji. Równie szpetnie prezentują się rośliny na mini klombach, np. przy ul Wyspiańskiego. Tymczasem z wypowiedzi M. Klimczak wynika, że:
Myśmy tylko drzewa sadzili. To są boksy na całej ul. Mickiewicza, Wileńskiej, Żeromskiego, Niemcewicza, Reymonta. W tych mini klombikach ludzie sami sobie sadzą jakieś rośliny – wyjaśniła M. Klimczak.
Zielenią miejską (parki, skwery) opiekuje się firma „Ogrody” – poinformowała nas M. Klimczak. A kto dba o mini trawniki czy boksy z drzewkami? Magdalena Klimczak z Zieleni Miejskiej wyjaśniła, że mini klomby i boksy z drzewkami powstały w momencie, gdy z firmą obowiązywała wcześniej podpisana umowa, w której ich powierzchnie nie zostały ujęte. W tej sytuacji ZIM zleca tylko doraźną opiekę nad zielenią przyuliczną tej firmie, z którą ma podpisaną umowę. Opieka obejmuje jednomiesięczne odchwaszczanie i podlewanie. Do bieżącego oczyszczania boksy i mini klomby zostaną wyznaczone dopiero przy podpisaniu nowej umowy z wykonawcą, który zostanie wyłoniony w przetargu (obecna umowa wygasa w przyszłym roku).
We wstępie do publikacji przedstawiającej Słupsk jako zielone miasto „w każdym jego zakątku” , prezydent Słupska Krystyna Danilecka – Wojewódzka napisała:
Zapraszam na spacer po Słupsku, by odnaleźć wspomniane w publikacji kliny zieleni, wyjątkową roślinność i niesamowitą paletę barw.
Ruszyliśmy więc na spacer po „zakątkach” Śródmieścia zachęceni perspektywą doznań estetycznych. O ile parki i niektóre skwerki prezentują się nie najgorzej, to – naszym zdaniem – zieleń przyuliczna bardziej szpeci niż zdobi stare, słupskie ulice..
Oto, co zobaczyliśmy.
Bożena Bugańska