W 2025 roku przypada 20 – lecie funkcjonowania ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. W jaki sposób wpłynęła ona na rozwój Kaszubszczyzny i w czym tkwi jej fenomen rozmawiam z Karoliną Keller – prezes Słupskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko- Pomorskiego, dyr. SP 2 w Słupsku i nauczycielką języka kaszubskiego.
W czy Pani zdaniem tkwi źródło fascynacji językiem i kultury kaszubskiej, że przez ostatnie 20 lat przeżywa taki renesans?
Te 20 lat poprzedziło wiele lat działań ze strony różnych badaczy, naukowców, a przede wszystkim działaczy kaszubskich. Moglibyśmy się cofnąć przynajmniej o 100 czy 200 lat jeśli chodzi o całą historię języka kaszubskiego literackiego., o którym możemy mówić współcześnie. Ustawa w 2005 r. spowodowała to, że Kaszubszczyzna otrzymała status języka w pełni zasłużenie. Każdy kto zna historię jeżyka polskiego i kaszubskiego, proces jego powstawania i kształtowania się na ziemiach pomorskich od Pomorza Szczecińskiego w XI- XII w aż po Gdańsk, to wie, że ten proces wymagał setek lat formowania się języka. Te języki powstawały równolegle. Oba wywodzą się z języków słowiańskich. 2005 rok przepięknie ukonstytuował i formie prawnej ustanowił ten status języka na jaki Kaszubszczyzna pracowała przez wieki.
Po 2005 roku Kaszubszczyzna stała się bardzo widoczna. To flagi kaszubskie, pamiątkowe tablice, książki i wydarzenia kulturalne w przestrzeni publicznej. To jednak nie wypełnia pojęcia „duch kaszubszczyzny”. Czym on tak naprawdę jest?
Działacze kaszubscy młodsi i starsi, a teraz – bardzo silnie to widać po 20 latach w młodym pokoleniu – mogliśmy eksplodować działaniami na różnych poziomach .To, co zagwarantowała nam ustawa, to m. in. język pomocniczy w gminach. Są gminy w województwie pomorskim, w których petent może przyjść, powiedzieć w jez. kaszubskim i zostać obsłużonym w jęz. kaszubskim. To jest niesamowite. Poza tym mamy nazwy dwujęzyczne. W wielu gminach w dwóch językach są nazwy miejscowości. To dało nam potężną siłę, byśmy się zmobilizowali o policzenie się. Spis z 2011 r pokazał jak wielką pracę wykonało Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie i wielu działaczy na różnych płaszczyznach, Możemy z dumą powiedzieć, że w woj. pomorskim jest wielu Kaszubów. Mnogość działań w sferze edukacyjnej, kulturalnej i w różnych organizacjach jest imponująca. Zaczęto wykorzystywać kulturę kaszubską i język do promocji własnego regionu. To, co udało się zrobić pokazuje jeszcze szerszy kontekst tego, co trzeba zrobić.
Pani działania są od wielu lat skierowane do najmłodszych. To przełamuje stereotyp, że język kaszubski tradycje kaszubskie są dla ludzi starszych, że młodych to nie interesuje. Kaszubi temu przeczą.
Bardzo mocno pracujemy w szkołach na to, by język kaszubski wrócił do użytku codziennego. Moi dziadkowie, moi rodzice znali ten język. Moi dziadkowie mówili po kaszubsku, a rodzice już nie, ponieważ jest to pokolenie, które jak chodziło do szkoły, to nauczyciele zabraniali mówić po kaszubsku, bo to był powód do wstydu. Uczyłam się kaszubszczyzny od dziadków z którymi mieszkałam, więc miałam tę wartość dodaną. Kiedy chciałam nauczyć się języka pisanego, to uczyłam się go sama. To była bardzo żmudna praca od podstaw. Największym wsparciem byli ci, którzy mówili po kaszubsku. Starałam się łapać kontakty z tymi nauczycielami, którzy uczyli tego języka jak p Felicja Baska – Borzyszkowska, która przed 2005 rokiem uczyła tego języka w Kaszubskim Liceum Ogólnokształcącym w Brusach. Teraz języka kaszubskiego uczy się 22 tys. dzieci w różnych miejscach, także w regionie słupskim, który wydaje się miejscem egzotycznym do nauki języka kaszubskiego, bo rodowitych Kaszubów tu jest niewielu. Największą pracę na rzecz Kaszubszczyzny wykonują teraz nauczyciele, ale to nie wszystko. My możemy działać na na płaszczyźnie edukacyjnej, ale to i tak nie zmieni faktu, że dopiero kiedy wyrośnie i wykształci się najmłodsze pokolenie, które będzie rodzicami i do swoich dzieci będzie mówiło po kaszubsku w domu, to dopiero wtedy może nastąpić proces powrotu Kaszubszczyzny do użytku codziennego. To jest naszym celem. Naszym zadaniem jest, by nasi absolwenci języka kaszubskiego chcieli mówić w tym języku do swoich dzieci. Wiem jako mama, Kaszubka z krwi i kości i nauczycielka, wiem jakie to jest trudne., bo moje dzieci, kiedy nie mają kontaktu z rówieśnikami, którzy mówią po kaszubsku, to nie chcą mówić w tym języku. Oni rozumieją, kiedy do nich mówię po kaszubsku, ale niechętnie się wypowiadają. Dlatego, gdy jedziemy na ferie, na wakacje, to przeformułowuję się na język kaszubski i wtedy one też zaczynają wypowiadać się po kaszubsku. Brakuje im jednak rówieśników z którymi mogliby się w tym języku porozumiewać.
Definicja współczesnego Kaszuby? Czy to jest ktoś kto zna język kaszubski, czy ten, kto się urodził na tym terenie czy ktoś, kto się po prostu zafascynował Kaszubszczyzną?
Kaszubą jest każdy, kto się Kaszubą czuje, bo to trzeba czuć. Mieliśmy przez wiele lat w Zrzeszeniu Kaszuba spod Suwałk. To był Jan Dobrzyń, który Kaszubą się stał. My właśnie takim sposobem myślenia wygrywamy w Słupsku. Ja nie mam uczniów, którzy mają kaszubskie korzenie, mam uczniów, których mogę nauczyć najpierw kultury regionu i szacunku do historii Słupska, Potem w kontekście szacunku odnoszę to do kultury i historii Pomorza. Dopiero wtedy mogę nawiązać do Kaszubszczyzny. Dzisiaj miałam lekcję w klasie VII, gdzie zawsze na początku każdego roku szkolnego zaczynam od pytania: czy myślicie, że Słupsk należy do terenu Kaszub?. 95% odpowiada, że nie, ponieważ na co dzień ich nie spotykają. I dlatego mniej więcej w połowie roku szkolnego powracam do historycznych map. Dzisiaj mieliśmy fragment z Remusa, gdzie jest dialog Ormuzda i Arymana, w którym mowa o ludzie kaszubskim i o granicach Kaszub. Jest mapa z początku XIII w. gdzie widać te granice. To jest Odra i Wisła z jednej strony, oraz Warta i Noteć. Dopiero to, w zestawieniu ze współczesną mapą Kaszub, daje im perspektywę spojrzenia na historię języka i kultury.
Coraz częściej zaczyna się mówić o regionie kaszubskim w szerszym kontekście, o jego terytorium, chociaż słupszczanie – i nie tylko oni – uważają, że Kaszuby to powiat bytowski i kartuski. Czy ten stereotyp da się zmienić?
Teraz mówi się o prawdziwych Kaszubach i tych mniej prawdziwych, ale mnie prawdziwych w rozumieniu historycznym. Mnie samej zdarza się w rozmowach ze znajomymi myśląc o Lipnicy, powiedzieć, że jadę na Kaszuby. Jednak jak mantrę powtarzam, że Słupsk jest kaszubski. Na pierwszym roku studiów, gdy przyjechałam do Słupska z Lipnicy, to byłam przekonana, że Słupsk będzie kaszubski. Wtedy jeszcze na Akademii Pomorskiej, prowadziłam studencki klub Tatczyzna, wolontarystycznie prowadziłam zajęcia kaszubskiego, taneczne, teatralne w różnych szkołach i dla mnie to było oczywiste, że Słupsk będzie kaszubski. Przypomniałam sobie, gdy przygotowywałam się do wystąpienia w Senacie z okazji 20-lecia ustanowienia języka kaszubskiego, jak ważne było to, że po 20 latach od ustanowienia tej ustawy mówi się, że w Słupsku uczy się języka kaszubskiego i mówi się o doświadczeniach kilkunastu, kilkudziesięciu lat nauczania języka w formie koła regionalnego , a teraz jeżyka kaszubskiego jako przedmiotu nauczania.
Nauczanie to podstawa, ale nie jedyna platforma funkcjonowania Kaszubszczyzny. W jakiej formie wychodzi w przestrzeń publiczną i do mediów?
W regionie słupskim ona bardzo mocno stoi w szkołach i słupskim Oddziale Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego. To, co jest fundamentem tego, co się stało z Kaszubszczyzną w ostatnich latach i powtarzalność pewnych działań. Wszystkie instytucje i słupskie media wiedzą, że Kaszubi z „Dwójki” wychodzą w miasto z okazji świąt Bożego Narodzenia. Wiedzą, że zapraszamy też do siebie na warsztaty, przedstawienia, czy świąteczny wielkanocny poczęstunek. To już tradycja. Zrzeszenie co roku organizuje spotkania opłatkowe, na których pojawia się gwiazdor i grupa kolędnicza, Odbywają się co kwartał msze kaszubskie w kościele św Jacka, a po nich spotkanie w siedzibie Zrzeszenia. co jest cenniejsze od różnych wielkich oficjalnych uroczystości. Co roku mamy Biesiadę Kaszubską. Jeśli chodzi o Kaszubszczyznę w skali całego województwa, to to jest potężna siła. Jest wiele działań, ze strony organizacji, muzeów, radia i telewizji kaszubskiej ( i nie tylko), ze strony Rady Języka Kaszubskiego, które mają wpisane w swój statut cykliczne wydarzenia. Nie wiem, co musiało by się zadziać, by to się zmieniło. Widzę też przestrzenie, które należy zaopiekować.
Jakie są według Pani inne możliwości promocji Kaszubszczyzny, pokazania jej bogactwa nie tylko w regionie, ale w całym kraju i poza granicami i jej trudnej historii, pokazanej chociażby w filmie „Kamerdyner”?
Powstał niedawno bardzo ważny dokument wypracowany przez Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie, tj. „Strategia rozwoju języka kaszubskiego”. Podzielone zostały zadania na różne obszary : edukacyjną, kulturalną, medialną i instytucjonalną. Tak naprawdę praca, która mogłaby jeszcze rangę Kaszubszczyzny podnieść, to jest praca każdego z nas osobno i jednocześnie. My nie możemy bazować tylko na tym, co jest i spocząć na laurach. Musimy wychodzić do młodego pokolenia. Fantastycznie działa w Zrzeszeniu Zespół ds. polityki młodzieżowej. Oni są młodzi wiekiem, ale starzy, jeśli chodzi o sposób myślenia, ponieważ sami doszli do tego, żeby zbadać kondycję młodych w Zrzeszeniu, aby umieć odpowiedzieć na ich potrzeby. Świadomość tego jest niesamowicie ważna. Wcześniej tego nie robiono. Dzisiaj młodzi widzą, jak ważne jest, by o nich zadbać w Zrzeszeniu. Widzą, jak ważne jest by wyjść z Kaszubszczyzną w przestrzeń życia codziennego. Gdy pojedziemy w Tatry, to jesteśmy zalewani góralszczyzną, mową górali, która nie ma statusu języka. Natomiast my wciąż trochę borykamy się z tym, żeby ją przebić do życia publicznego, żeby w Słupsku były nazwy ulic, firm czy zakładów pracy w języku kaszubskim. Wciąż jest to egzotyka.
Skoro jesteśmy przy egzotyce, to mamy do czynienia z innym fenomenem, jakim jest zainteresowanie językiem kaszubskim na Bałkanach, a konkretnie w Serbii. Mamy w Gdańsku prof. D. Paždjerski, który stworzył Słownik kaszubsko- serbski, a w Nowym Sadzie prof. Perića. W Serbii dwukrotnie wydano w jęz. serbskim bajki kaszubskie, powstała Kaszubska Biblioteka w Serbii, wydano w jęz. serbskim Słownik biograficzny twórców kaszubskich. Telewizja serbska emituje programy o Kaszubach. Mówi się nawet, że język kaszubski jest bliższy językowi serbskiemu niż polskiemu. To dla Kaszubów pewnie zaskakujące?
Jestem przekonana, że o tym powiedziałby prof. D. Paždjerski, który był przewodniczącym mojego egzaminu doktorskiego . Moim zadaniem było doszukać się tych korzeni, podobieństw językowych. Niemało było słów, które mają podobne źródło. W pewnym momencie rozwoju język serbski i kaszubski musiały być bardzo blisko, skoro jest tyle wspólnych piękności językowych. To jest niesamowite, że inny kraj, wydaje się odległy jeśli chodzi o położenie geograficzne i język może być tak pięknie zafascynowany językiem kaszubskim. To jest dowodem na to, że każdy może się zachwycić Kaszubszczyzną.

Jak więc widzi Pani promowanie Kaszubszczyzny poza Polską?
Jeśli chodzi o promocję , to skierowałabym uwagę na kraje w których jest wielu Kaszubów i Polaków i na kraje ościenne. Trudniej o taką promocję w krajach wschodnich. Na pewno naszym i moim zadaniem jest zachwycać Kaszubszczyzną, aby rozlewała się nie tylko na Pomorze, ale i inne obszary.
Czego życzyć Pani , Zrzeszeniu i Kaszubom na kolejne lata?
Dwóch rzeczy: pokoju , bo jego zakłócenie może spowodować cofnięcie się tych wielu działań i rzeczy, które udało się dokonać przez 20 lat funkcjonowania ustawy i … siły.
Od siebie mogłabym dodać życzenie zrozumienia dla trudnej historii Kaszubów i uroków ich kultury.
Ma Pani rację. Siła to jedno, ale potrzebny jest też jej świadomy odbiór. Podczas wystąpienia w Senacie nawiązałam do legendy o stolemach. Kaszubska legenda mówi, że dawniej na Pomorzu żyły olbrzymy czyli stolemy. Oni do geograficznego kształtowania kaszubskiej ziemi używali swojej siły fizycznej: przerzucali głazy, wyrywali potężne drzewa z korzeniami. My współcześni mieszkańcy Pomorza mamy zupełnie inne zadanie kształtowania Ziemi Pomorskiej poprzez języki i kulturę wielu mniejszości narodowych żyjących na Pomorzu, na czele z Kaszubami . Naszą siłą dzisiaj jest wybranie narzędzia jakim jest język, dbałość o niego i używanie go na co dzień, Każdy kaszubski działacz wie, że nie trzeba być olbrzymem, aby stać się stolemem, który faktycznie kształtuje naszą językową, historyczną i kulturalną mapę Pomorza. W tym jest nasza siła, abyśmy uwierzyli w to, że mamy moc sprawczą i narzędzie jakim jest język. Dzięki temu kondycja kaszubskiego będzie tylko rosła.
Z Karoliną Keller – prezesem Słupskiego Oddziału Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego rozmawiała Bożena Bugańska