Już na początku obrad sesji RM emocje wzbudził punkt dotyczący Porozumienia Miasta Słupska z Powiatem Słupskim w zakresie organizacji publicznego transportu zbiorowego. Po raz kolejny okazało się, że władzom Słupska najgorzej idzie sformułowanie odpowiedzi na pytania niewygodne, a do takich na pewno ostatnimi czasy można zaliczyć zadane przez radną R. Stec.
Podczas lutowej sesji RM, rozmawiano m in o porozumieniu pomiędzy Miastem Słupsk a Powiatem Słupskim w zakresie organizacji publicznego transportu zbiorowego w powiatowych przewozach pasażerskich o charakterze użyteczności publicznej. W projekcie porozumienia pojawił się zapis zobowiązujący spółkę PKS do przeniesienia siedziby w granice administracyjne Słupska.
A co z innymi przewoźnikami, którzy funkcjonują na terenie miasta , a mają swoje siedziby poza Słupskiem? Może ich też należałoby zobowiązać do przeniesienia swoich siedzib do Słupska? – zapytała radna Renata Stec.
Sekretarz Miasta Łukasz Kobus odpowiadając radnej stwierdził, że prezydent Słupska jest zobowiązana z mocy przepisów do tego, aby dbać o interes miasta, stąd taka propozycja wobec PKS. Kwestię prywatnych przewoźników skrzętnie przemilczał. Z kolei Jan Lange, odnosząc się do zapytania radnej przyznał, że źle by było , gdyby prezydent miasta czy Rada Miasta wpływała na to, gdzie firmy mają mieć swoją siedzibę. Skoro jednak postawiono taki warunek PKS, to radny uznał, że mógłby on dotyczyć wszystkich przewoźników, z tym, że do przeniesienia siedzib w granice administracyjne Słupska… miałby ich nakłaniać Starosta Słupski.
To już będzie zmartwieniem starosty, jak on wpłynie na firmy, którym udziela zezwolenia na obsługę poszczególnych gmin . My nie mamy takich uprawnień, aby nakazać komuś mieć siedzibę w granicach miasta – dodał Jan Lange.
Skąd u radnego Langego przekonanie, że Starosta Słupski ma takie uprawnienia? Czy wychodząc z tą propozycją radny zakłada, iż Starosta Słupski nie zadba o interes swojego samorządu i będzie nakłaniał firmy działające na jego terenie do przeniesienia siedzib w granice Słupska, a tym samym pozbawiał się dochodów do budżetu? Mało prawdopodobne rozwiązanie.
W tok dyskusji wpisało się drugie zapytanie radnej Renaty Stec dot budowy węzła transportowego za torami. Przypomnijmy: dojazd do obiektu prowadzi z ul Towarowej. Pierwotnie ta ulica miała być wjazdem technicznym, ponieważ skrzyżowanie z ul Zygmunta Augusta i Piotra Skargi i Sobieskiego nie spełnia warunków do ruchu autobusowego. Wjazd pierwotnie był zaplanowany od ronda Sobieskiego – Banacha. Przez teren działek miała zostać wybudowana szeroka droga dojazdowa, której nie będzie. Z wcześniej uzyskanych informacji w Starostwie Powiatowym w Słupsku wynika, że bez tej drogi i odpowiednio dużej przestrzeni nowego dworca przeniesienie dworca PKS z ul Kołłątaja nie ma racjonalnych przesłanek. Skoro PKS zostaje przy ul Kołłątaja, to czy nowy kosztowny dworzec będzie służył głównie prywatnym przewoźnikom i dla nich zostanie wybudowany?
Budujemy dla naszych mieszkańców, nie dla prywatnych przewoźników! – zareagowała błyskawicznie przewodnicząca RM , co w świetle faktów wydaje się mało przekonującym stwierdzeniem.
W tym momencie do dyskusji włączyła się prezydent Słupska Krystyna Danilecka – Wojewódzka. Poinformowała, że wielomilionowa inwestycja za torami zwana węzłem transportowym to… przystanek autobusowy!
Węzeł transportowy nie jest dworcem, gdzie będą postoje 24- godzinne autobusów, tylko one będą się zatrzymywały, wysadzały i zabierały ludzi – tłumaczyła radnym prezydent KDW. On jest budowany ze środków miasta, środków zewnętrznych dla wszystkich mieszkańców i przyjezdnych, którzy będą korzystali z przystanku zwanego węzłem transportowym.
Wypowiedź p prezydent może byłaby zabawna, gdyby nie to, że w ramach wielomilionowej inwestycji nie powstanie węzeł ani nawet węzełek transportowy, tylko najdroższy w Polsce przystanek autobusowy. Skoro mamy najdroższego w Polsce orlika, najdroższy akwapark, to czemu nie najdroższy przystanek?
Przypomnijmy więc p prezydent i radnym, że przystankiem jest miejsce z informacją o rozkładzie jazdy, przeznaczone do wsiadania i wysiadania pasażerów na danej linii komunikacyjnej, oznaczone w sposób określony w przepisach ustawy Prawo o ruchu drogowym. W Ustawie regulującej zasady publicznego transportu publicznego stosuje się określenie „dworzec” jako miejsce przeznaczone do odprawy pasażerów, w którym znajduje się w szczególności kilka stanowisk komunikacyjnych, budynek z punktem sprzedaży biletów oraz punktem informacji dla podróżnych. P. prezydent mówiąc na sesji, że to nie będzie dworzec, ponieważ nie będą w tym miejscu 24 – godzinne postoje autobusów popełniła kolejny błąd myląc pojęcie dworca i zajezdni. Takie postoje możliwe są w zajezdniach zw.bazami. To one dysponują placami i halami postojowymi do przechowywania pojazdów oraz placami manewrowymi, a nawet stacją paliw i myjnią. Jak to możliwe, że radni nie zareagowali na użycie przez p prezydent określenia „przystanek” w odniesieniu do planowanej kosztownej inwestycji i nie zwrócili uwagi pomieszanie pojęć, które definiują odpowiednie ustawy?
Bożena Bugańska