Zakończyły się konsultacje społeczne w gminie Redzikowo nt. rozszerzenia granic Słupska. Kampania na rzecz rozszerzenia trwa nadal w Słupsku. Argumenty miasta są zbieżne z tymi, które pojawiły się w ub. roku. Mieszkańcy Słupska dobrze je znają z przekazów płynących z Urzędu Miejskiego. By mieć pełny obraz sytuacji, o skomentowanie argumentów miasta poprosiliśmy drugą stronę czyli wójta Gminy Redzikowo p. Barbarę Dykier.
Kampania na rzecz rozszerzenia miasta Słupska jest oparta na półprawdach, a czasami nieprawdach – stwierdza wójt Gminy Redzikowo. Dotyczy to np. informacji o stawkach za wodę, ścieki i odpady komunalne, ale także proponowanych gminie pieniędzy, To jest absolutna nieprawda.
Budowana narracja, że gmina Redzikowo i Gmina Kobylnica są pasożytami, którzy wyłącznie żerują na osiągnięciach miasta, zdaniem włodarza gminy to absolutna nieprawda. Zdaniem B. Dykier miedzy miastem a gminą powinna zaistnieć partnerska współpraca do której brakuje dobrej woli. Zwłaszcza że zostało zawarte porozumienie między gminą a miastem, które nigdy nie zostało wypowiedziane, a więc jest aktualne. Zostało ono zawarte za prezydentury p J. Mazurka w 1999 roku. Oto jego zapisy:






Jego podpisanie poprzedziły długotrwałe rozmowy. Ważne w nim jest to, że gmina zapewniła na terenie swojej gminy ujęcia wody dla słupszczan i one są do dzisiaj w Głobinie. Gmina zobowiązała się do ochrony tych ujęć wody w postaci strefy ochronnej i wykonania kanalizacji sanitarnej w Głobinie Stanięcinie, by zlikwidować zbiorniki bezodpływowe i chronić ujęcia. To zostało zrobione.
W Porozumieniu gmina zobowiązała się i przekazała dla miasta, dla PGK tereny pod rozbudowę wysypiska śmieci. Miasto natomiast zobowiązało się, że mieszkańcy gminy będą na równi traktowani z mieszkańcami Słupska w zakresie edukacji i wszystkich instytucji kultury. Ponieważ w międzyczasie zmieniły się przepisy dot. edukacji i przedszkoli, gmina płaci 100 % za każde dziecko w przedszkolu miejskim. To porozumienie było publikowane na łamach „Wspólnoty” jako wzorcowe. Przez wiele lat Porozumienie funkcjonowało i gmina wywiązała się z zobowiązań. – przypomina wójt B. Dykier
O tym, że gminy wspomagają Słupsk świadczy zdaniem p. wójt także to, że gmina Redzikowo i Kobylnica zostały skanalizowane i dzięki przyłączeniu ich do aglomeracji miasto Słupsk mogło dokonać modernizacji oczyszczalni ścieków. Bez udziału tych dwóch gmin miasto nie uzyskałoby na ten cel tak ogromnego dofinansowania.
Gdyby nie nasza inicjatywa nie powstałoby schronisko dla zwierząt. To jest udokumentowane, że jeździłam z wiceprezydentem do WFOŚ, żeby z pieniędzy, które gmina Redzikowo oddała za wycinkę drzew na bazie w Redzikowie chociaż część wróciła do regionu. Dzięki przychylności Prezesa WFOŚ miasto otrzymało 3 mln zł dotacji czyli 50% kosztów budowy.
Zdaniem p wójt B. Dykier gmina nie uchyla się od odpowiedzialności finansowej i jako współwłaściciel ponosi część kosztów inwestycji zgodnie z wielkością udziałów, podobnie jak inni współudziałowcy. To znaczy że w innych obszarach usług społecznych też można działać wspólnie i w zgodzie. Potrzebna tylko jest dobra wola i porozumienie. Krzywdząca dla gminy jest także narracja, że mieszkańcy gminy przyjeżdżają do Słupska i korzystają z infrastruktury i instytucji kulturalnych. Wójt potwierdza, że korzystają, ale zaznacza, że płacą oni normalne ceny biletów, usług i za parkingi. Gmina nie ma też pretensji o to, że mieszkańcy Słupska korzystają z infrastruktury i obiektów na terenie gminy.
Zgodnie z ustawą gmina pokrywa w 100% koszty pobytu dzieci z gminy w przedszkolach miejskich, z czym nie zgadza się miasto. Zdaniem miasta – w jednym przedszkolu koszty są mniejsze, a w innym większe. Wójt tłumaczy, że płaci za każde dziecko średnią arytmetyczną kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu, którą to średnią wyliczyło miasto. Czyżby to był kolejny przykład nieumiejętności rzeczywistego oszacowania kosztów?
Wśród argumentów miasta pojawia się także ten mówiący o tym, że dzieci i młodzież z terenu gminy uczą się w miejskich szkołach. To prawda, ale za uczniem idzie subwencja oświatowa. Poza tym miasto przemilcza fakt, że dzieci ze Słupska uczą się w szkole na terenie gminy. Obecnie to 181 uczniów.
Te dzieci korzystają z takich samych preferencji jak nasze, czyli za darmo nauka pływania i jazdy na łyżwach, obiady w szkole. Nikt u nas nie dzieli tych dzieci. SĄ TRAKTOWANE TAK SAMO JAK NASZE. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Uważam , że usługi społeczne powinniśmy doprowadzić na jeden standard, żeby mieszkańcy nie byli dzieleni. Nie byłoby wtedy powodu do ucieczki z miasta do gminy lub innych miast. Zatrzymajmy tych ludzi, stwórzmy wspólną strategię rozwoju miejskiego obszaru funkcjonalnego. Jak się cały czas kłócimy, to kto ma usiąść do stołu?
Niejednolite stanowisko zajmuje miasto w kwestii wpływu podatków od osób fizycznych. Z jednej strony władze Słupska twierdzą, że mieszkańcy gminy specjalnie przepisują się do miasta i w deklaracji podatkowej wskazują budżet miasta jako miejsce odprowadzenia podatków. To warunek przyjęcia do przedszkoli, ponieważ rodzice muszą ten fakt udokumentować PIT – em. Odprowadzają więc uczciwie podatki do miasta, a mimo to miasto twierdzi, że wpływ z podatków jest niewielki i nie pokrywa kosztów usług z których korzystają. Z drugiej strony ci sami ludzie mówią – argumentując przyłączenie gminy do miasta – że podatki od osób fizycznych tak znacznie zasilają budżet gminy, że może się ona dobrze rozwijać.
Podatek od osób fizycznych to niewielki procent budżetu gminy ( ok 20%). To, co jest ważnym elementem dochodu własnego gminy, to podatek od nieruchomości i działalności gospodarczej – przyznaje wójt B. Dykier. O co więc chodzi miastu? W tym miejscu warto przypomnieć zapis z protokołu z nr XXIII/08 z 28 maja 2008 r i wypowiedź obecnej prezydent Słupska, która wówczas była radną:


W świetle tych argumentów i wypowiedzi byłej radnej, a obecnie prezydenta Słupska, kolejny pomysł rozszerzenia granic miasta jest określany potocznie jako skok na kasę. Tłumaczenie, że miastu potrzeba terenów inwestycyjnych jest wymówką. W wyniku poprzedniej decyzji miasto dostało takie tereny i nie ma na nie pomysłu. Tereny o które teraz miasto występuje, są terenami zabudowanymi, więc inwestowanie jest mało prawdopodobne. Nie wiadomo też czy miasto podoła kosztom utrzymania nowych terenów, skoro nie radzi sobie z utrzymaniem tych, które posiada, skoro nadal wiele ulic jest w złym stanie, a niektóre tak jak w przypadku Ryczewa mimo upływu lat są zaniedbane i zapomniane z powodu braku pieniędzy. Nic dziwnego, że Ryczewo od kilku lat chce odłączyć się od Słupska i wrócić do gminy.
My dzisiaj się czujemy tak, że za zaradność, przedsiębiorczość jesteśmy karani. Jak budowaliśmy w szczerym polu drogę w Głobinie i uzbrajaliśmy teren w Płaszewku, hejt był ogromny. Mówiono: kto tam przyjdzie, to wyrzucanie pieniędzy. Dzisiaj tam funkcjonuje zakład przy zakładzie. Wówczas miasto dostało od Skarbu Państwa tereny i nic nie robiło, bo podobno miastu się nie opłacało. A tak naprawdę to chodzi o to, że miasto potrzebuje efektu nie w dłuższej perspektywie czasu, a w jednej kadencji, by mieć atut w kolejnych wyborach. Wtedy się miastu nie opłacało, a dzisiaj się opłaca wziąć gotowe od gminy – mówi wójt B. Dykier.
Włodarz Gminy Redzikowo odniosła się także do argumentu miasta, że Gmina Redzikowo, dawniej Słupsk jest sztucznym tworem administracyjnym, utworzonym niegdyś na potrzeby polityczne.
Niech te osoby sięgną do historii. Przykład Ryczewa: to był historyczny teren wiejski. Obecna siedziba Gminy to dawna siedziba Gromady Ryczewo, która obsługiwała wioski Siemanice i Niewiarowo, Bruskowo.
Nie byłoby pomysłów na zabór terenów gminnych, gdyby miasto potrafiło rozmawiać i współpracować – wynika z analizy sytuacji. A że jest to możliwe świadczy projekt ustawy o Związku Metropolii Pomorskiej, która jest już po konsultacjach i niebawem zostanie podjęta. 61 samorządów usiadło do stołu z różnymi interesami i potrafiło się porozumieć. Wszyscy doszli do wniosku, że im się opłaca współpracować, bo jako metropolia pomorska uzyskają dofinansowanie na wszystkie usługi społeczne, które będą razem realizować. A dlaczego miasto Słupsk nie potrafi lub nie chce współpracować z sąsiednimi samorządami w ramach MOF-u? Odpowiedzi na to pytanie oczekują zarówno mieszkańcy miasta jak i okolicznych gmin.
Bożena Bugańska