Budowa węzła transportowego w Słupsku budzi wiele emocji. Opracowano projekt koncepcyjny, który otrzymał dofinansowanie i którym chwalono się podczas konferencji prasowych w poprzedniej kadencji. Czas mija, koncepcja się zmieniła, przygotowano teren, a wykonawca nie wszedł na plac budowy, podczas gdy wszystkie zaplanowane węzły przesiadkowe w województwie już zostały zbudowane. Nic więc dziwnego, że temat prowokuje do zadawania pytań.
Jak zwykle, na początku była śmiała koncepcja, by uzyskać jak najwyższą ocenę. Dzisiejszy projekt bardzo różni się od pierwotnego, np inaczej będzie zagospodarowane wnętrze dworca autobusowego, nie powstanie sięgacz z dworca do ronda Sobieskiego – Banacha. Co było przyczyna zmiany koncepcji?
Musieliśmy zejść na ziemię i urzeczywistnić nasze potrzeby i możliwości do tego, co powstanie – wyjaśnia wiceprezydent M. Goliński To, co było, było zbyt duże. Baliśmy się, że jeżeli zaczniemy realizować ten projekt, który był planowany, to wyjdzie nam cenowo wielki moloch jak w przypadku akwaparku i nie będzie nas na to stać.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego od początku nie stworzono projektu na miarę potrzeb miasta, tylko traci się cenny czas na przeprojektowywanie. Ustka, Lębork już zakończyły swoje inwestycje, podczas gdy w Słupsku praktycznie nie dzieje się nic. Zgodnie z umową dodatkowy termin zakończenia budowy słupskiej inwestycji to 7 stycznia 2023 roku. Wykonawca został wybrany w październiku 2020 r i jeszcze nie wszedł na plac budowy. Ponieważ zgodnie z umową inwestycja jest realizowana w trybie „ zaprojektuj – wybuduj”, ostatnie 12 miesięcy zajęło wykonawcy tworzenie dokumentacji projektowej. Kiedy należy oczekiwać rozpoczęcia budowy?
Obecnie jest złożony wniosek na pozwolenie na budowę. Myślę, że jeśli wszystko pójdzie sprawnie w urzędach to rozpoczniemy z końcem października lub początkiem listopada – poinformował nas kierownik budowy ATP Budownictwo.
Od chwili wejścia na plac budowy do zakończenia inwestycji zostanie 14 miesięcy, a okres ten obejmuje dwie zimy, które mogą spłatać figla, jeśli pogoda nie będzie sprzyjać pracom budowlanym. Czy UM i ZIM biorą pod uwagę możliwość niedotrzymania terminu i wynikające z tego konsekwencje?
Nie ma takiego zagrożenia. Możliwe będzie kilkumiesięczne przesunięcie terminu realizacji – potwierdza T Orłowski z ZIM. W tej chwili wykonawca, po opracowaniu dokumentacji projektowej ustali z inżynierem projektu jakie są realne terminy wykonania tej inwestycji , przygotuje projekt aneksu terminowego i zostanie on przesłany do akceptacji do Urzędu Marszałkowskiego. Inwestycja jest na tyle ważna, że liczymy na przychylność. Nie ma ryzyka zwrotu pieniędzy.
Jeżeli uda nam się o 2- 3 miesiące przedłużyć termin, to to jest koniec świata? – odpowiedział pytaniem wiceprezydent M. Goliński. Proszę mi wierzyć, że znam się trochę na tych tematach i będziemy wnioskować o to, jeśli zajdzie taka potrzeba. Możemy realizować zadanie do końca półrocza 2023 roku .
Skąd ta pewność, skoro po pierwsze: marszałek województwa już raz przesunął termin o rok, po drugie: półrocze 2023 to termin rozliczenia projektu , a nie termin zakończenia umowy na budowę węzła transportowego, a po trzecie: nie ma pisemnej zgody na kolejne dodatkowe miesiące , ponieważ do Urzędu Marszałkowskiego nie złożono jeszcze wniosku w tej sprawie. Warto przypomnieć, że zbytnia pewność siebie zgubiła kiedyś M. Kobylińskiego i miasto musiało zwrócić dotacje na akwapark.
Termin zakończenia budowy, to nie jedyny powód do obaw związanych z węzłem transportowym. Funkcjonalność regionalnego dworca autobusowego zakładała pierwotnie, że z różnych miejsc przeniosą się na nowy dworzec wszyscy przewoźnicy , w tym największy jakim jest PKS. Niestety, z wcześniejszych rozmów ze Starostwem Powiatowym i byłym zarządem PKS wynikało, że trudna do zaakceptowania dla przewoźnika jest lokalizacja dworca oraz brak potrzebnego zaplecza wewnątrz budynku dworcowego ( chodzi o pomieszczenie dyspozytora ruchu i działu przewozów, kasy biletowe i zaplecze socjalne dla kierowców). Co więcej, obecnie PKS zaczął inwestować w dotychczasowy dworzec przy ul Kołłątaja. Czy PKS przeniesie się za tory ?
Nigdy taka deklaracja z naszej strony nie padła i paść nie może, ponieważ to co jest obecnie projektowane, nie zostało z nami ani konsultowane, ani uzgadniane – mówi Piotr Rachwalski , prezes PKS Słupsk. Głównym problemem jest lokalizacja i brak skomunikowania tego dworca z resztą miasta. Decyzja, by tam się przenieść, byłaby dla nas jak dla nas, ale dla naszych klientów , delikatnie mówiąc niekorzystna. Nie ma skomunikowania nowego dworca do ul Sobieskiego do Wieży i do ul Fabrycznej – 3 Maja, co jest minimum, by skomunikować węzeł z miastem. Warunkiem jest też tunel, ale ciągle nie ma ogłoszonego przetargu na przebudowę stacji Słupsk. Widać, że opóźnienie przebudowy stacji będzie bardzo duże, a te dwie inwestycje powinny być budowane w tym samym czasie. Miastu udało się uzyskać to, że PKP zrobiły „protezę” wobec braku dużego przetargu i ogłosiły przetarg na przedłużenie tunelu w kierunku węzła. Z moich doświadczeń wiem, że wszystkie inwestycje kolejowe są zwykle przedłużone i to bardzo mocno – nawet dwukrotnie do czasu zakładanego, więc nie wierzę w powstanie tego dworca w ciągu najbliższych 3-4 lat , a nawet pięciu, o ile w ogóle powstanie. Bez tunelu i dróg dojazdowych o których mówiłem, nie możemy zrezygnować z wygodnego dworca autobusowego, położonego w Śródmieściu i przenieść się na dworzec peryferyjny. Czy by to skutkowało? Skutkowałoby tym, że ludzie nie przychodziliby na dworzec, tylko wsiadali na nielicznych przystankach w mieście, blokując miasto. Autobus by podjeżdżał, kierowca sprzedawał bilety, a postój powodował opóźnienia. Nie po to jest dworzec komunikacji regionalnej, by odprawiać podróżnych po drodze.
Wiceprezydent M.Golinski jest przekonany, że przewoźnik z czasem zmieni zdanie., chociaż przyznaje, że to proces długofalowy.
Trzeba wielu lat na to, aż ludzie się przestawią i przekonają się, że to się opłaca. Przyjdzie czas, że PKS się przekona, że warto zabierać albo dowozić pasażerów w miejsce, gdzie inni też uczestniczą. Tam będą parkingi dla samochodów, dla rowerów, tam będzie większe skupisko ludzi niż na Kołłątaja. Oczywiście potrzebna jest dobra współpraca samorządów – dodaje wiceprezydent M Goliński.
Czy oczekiwanie dobrej współpracy brzmi wiarygodnie w sytuacji, gdy UM przez kilka miesięcy ub. roku nie zawarł porozumienia z Powiatem w sprawie przewozów PKS w granicach miasta, przez co samorząd powiatowy nie otrzymał 1,5 mln zł z Funduszu Przewozów Autobusowych?
Stanowisko największego przewoźnika jakim jest PKS, okrojenie pierwotnego projektu nasuwa pytanie, czy nowy dworzec spełni warunek funkcjonalności dworca regionalnego. Na początku planowano duży węzeł transportowy. Do budynku miał się przenieść ZIM, centrum zarządzania monitoringiem miejskim, centrum zarządzania oświetleniem w mieście i transportem miejskim, obsługa pasażerska przewoźników. Z wielkich planów pozostało niewiele. PKS pozostaje na ul Kołłątaja, ZIM przenosi się na Grottgera, co będzie kosztować miasto kilka milionów, które można było dołożyć na budowę centrum logistycznego z prawdziwego zdarzenia.
Wieloletnie doświadczenia pozwalają mieć obawy, związane z realizacją omawianej inwestycji, o której miasto mówi już drugą kadencję. Dlaczego nie rozpoczęto wcześniej budowy, skoro pisemne ustalenia z PKP zostały poczynione w latach 2014 – 2017? T. Orłowski z ZIM winą za opóźnienia obarcza PKP, które wycofały się z udostępnienia terenu, na którym są usytuowane tory dostawcze.
W momencie przystąpienia do realizacji tej inwestycji okazało się, że PKP wycofało się z deklaracji przeniesienia torów na własny koszt i udostępnienia terenu, ponieważ spółka ma umowę dzierżawy z PKP Intercity na te tory. Służą one do odstawiania wagonów, do czyszczenia i wodowania – tłumaczy T. Orłowski. Poprzednia ekipa nie zapewniła prawa do realizacji inwestycji na tym terenie. W 2017 roku została sporządzona notatka z PLK Szczecin, że tory zostaną przesunięte, a gdy przystąpiliśmy bezpośrednio do realizacji inwestycji okazało się, że tory nie zostaną przesunięte.
Miasto Słupsk, podobnie jak Ustka, mogło bezpłatnie przejąć teren dzierżawiony od PKP w ramach specustawy. Dlaczego zwlekało z przejęciem terenu przed przystąpieniem do „ bezpośredniej realizacji” inwestycji , cokolwiek to określenie znaczy?
Miasto musiałoby ponieść nakłady rzędy 10 mln zł – wyjaśnia T. Orłowski. W rozmowach z PKP uzyskano potwierdzenie, że w ramach przebudowy stacji kolejowej Słupsk, te tory zostaną przez PKP przeniesione. Wówczas miasto bezpośrednio po przeniesieniu tych torów dobuduje łącznik z węzła do ronda Sobieskiego – Banacha.
Udało nam się dotrzeć do ustaleń z 2017 r. Wówczas ustalono, że część torów zostanie zlikwidowana, ponieważ ich utrzymanie kosztuje PKP kilka razy więcej niż wpływy z ich użytkowania, a część torów przeniesiona. PKP dysponuje torami na Krzywoustego. Jedna z bocznic jest usytuowana na działce miejskiej. Miasto zaproponowało oddanie tej działki i doprowadzenie wody do myjni (koszt niewielki w porównaniu z budową nowych bocznic, a więc ustalenia korzystne dla obu stron). Dzięki takiemu rozwiązaniu ani koleje, ani Miasto Słupsk nie musiałyby budować nowych bocznic, skoro na Krzywoustego rdzewieją nieużywane. W 2017 r PKP Szczecin wyraziły zgodę na takie rozwiązanie. Dzisiaj jesteśmy informowani, że sprawę przejęły PKP Gdynia i zmieniły zdanie. To przyczyna opóźnienia w realizacji inwestycji. A może to nie wina kolei, tylko braku kontynuacji rozmów z PKP po pierwszych ustaleniach i braku determinacji w egzekwowaniu ustaleń , jaką wykazały np. władze Ustki i inne samorządy, które zakończyły budowę węzłów przesiadkowych?
Obecnie przygotowano 2 projekty : budowy dworca autobusowego i przebudowy ul Towarowej. Wiele wskazuje na to, że przebudowa tej ulicy jest ratowaniem projektu pod kątem funkcjonalności. Pierwotnie – co odpisał nam marszałek województwa – strategicznym elementem projektu łączącym Zatorze ze Śródmieściem miał być tunel i połączenie do ronda Sobieskiego – Banacha . Ulica Towarowa miała być wjazdem awaryjnym, technicznym, ponieważ skrzyżowania z ul Zygmunta Augusta, Sobieskiego i Piotra Skargi nie nadają się do zaplanowanego ruchu pojazdów. Dzisiaj ul Towarowa ma stać się głównym łącznikiem węzła z ul Sobieskiego.
Realizacja inwestycji jaką jest węzeł transportowy budzi wiele obaw: czasu jest niewiele, pieniędzy przeznaczonych na realizację mało, groźba utraty środków finansowych z UE realna, a ponieważ są to środki z poprzedniej perspektywy finansowej, już zamkniętej, więc Miasto Słupsk nie może liczyć na dodatkowe dofinansowanie, które wcześniej otrzymywała Ustka. Obawy są uzasadnione tym bardziej, że węzeł w Ustce, mieście kilkukrotnie mniejszym niż Słupsk, kosztował dwukrotnie więcej. Słupsk, przy obecnym wzroście cen materiałów budowlanych i kosztów budowy do 40 %, planuje budowę węzła wraz z przebudową ulicy Towarowej za połowę ceny ( 28,9 mln zł) i to przez firmę, która nie ma doświadczenia w dużych budowach. To się po prostu może nie udać!
Bożena Bugańska