Mieszkańcy Słupska jeszcze nie zapomnieli o lipcowych skutkach intensywnego deszczu, a już zmagają się z kolejną falą podtopień. Z niepokojem spoglądają na najmniejsze nawet chmury deszczowe, które zwiastują kłopoty. Dlaczego zwykły deszcz wdziera się do naszych piwnic i domów? – pytają. W odpowiedzi słyszą obietnice budowy zbiorników retencyjnych i zapewnienia wiceprezydenta Golińskiego, że wszystko jest pod kontrolą. Władze miasta od kilku lat realizując projekt unowocześniania miasta, utożsamiają ów proces z betonowaniem. Coraz bardziej ograniczają tzw mikroretencję czyli tereny nieutwardzone , gdzie woda mogłaby swobodnie zasilać wody gruntowe. Nie pamiętają, że każdy zabetonowany metr gruntu, to odebrany metr naturalnej zlewni.
Nie da się ukryć, że proces zabudowy miasta i zmniejszanie terenów biologicznie czynnych, gdzie woda mogłaby swobodnie wsiąkać w glebę, to jedna z przyczyn pojawiających się podtopień i zalewania ulic. Po każdym deszczu woda płynie potokiem ulicami i wdziera się do piwnic, ponieważ kanalizacja deszczowa sprzed lat nie jest w stanie przyjąć takiej ilości wód, jakie obecnie pojawiają się w trakcie deszczu.
Mieszkańcy nowo wyremontowanych ulic zwracają uwagę, że kiedyś było coś, czego nie ma w tej chwili – krawężniki. Po opadach deszczu, gdy woda płynie całą ulicą, ze względu na brak krawężnika rozlewa się także po chodnikach i „przecieka” do piwnic domów, stojących bezpośrednio przy chodniku.
Zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Miasto wciąż obiecuje poprawę sytuacji, a tak naprawdę nas i nasz problem lekceważy, a my mamy już tego dość. Miasto zasłania się brakiem pieniędzy, ale na bzdurne wydatki jakoś ma. Czy ktoś z osób odpowiedzialnych za taką sytuację w końcu się opamięta? – pyta p. Jadwiga z ul H. Pobożnego
Zamiast betonozy w wielu miastach buduje się zbiorniki retencyjne, pełniące funkcję parków. Wokół zbiorników otoczonych roślinnością ustawia się ławeczki. Dzięki temu poza praktycznym rozwiązaniem stają się one atrakcyjnym miejscem wypoczynku. Zgromadzona w nich woda służy do podlewania roślin i drzew w porze bezdeszczowej. Takie rozwiązanie zastosowano m in w Sopocie.
Od wielu lat w deszczówkę inwestuje także Bydgoszcz. Nawierzchnia nieutwardzona i tereny zielone mogą wchłonąć nawet 90% opadów, dlatego miasto ogranicza odprowadzanie wód opadowych do kanalizacji i reorganizuje przestrzeń miejską, aby miasto funkcjonowało jak „gąbka”, gromadząc wodę deszczową i umożliwiając jej wykorzystanie w okresach suszy.
Czy władze Słupska stać na racjonalne myślenie?
Od lat głównym pomysłem na Słupsk jest utwardzanie terenów miejskich . Kostka brukowa, betonowe płyty, kamienie, asfalt być może ułatwiają utrzymanie terenu w czystości ( choć też nie do końca, co widać na ulicach !), ale na pewno negatywnie wpływają na retencję. Rozwiązaniem w wielu miejscach (np. parkingi) są materiały ażurowe, których zastosowania w Słupsku nie widać, a które utwardzając i zabezpieczając powierzchnię jednocześnie umożliwiają wsiąkanie opadów w glebę.
Ludziom nie chce się kosić koło domków , to zabrukowują posesje. Miasto, deweloperzy też utwardzają co się da. Nadzieja w tym, że jak wejdą opłaty od powierzchni nieprzepuszczalnych , to właściciele zaczną zrywać kostkę – zastanawia się p Piotr.
Słupszczanie zwracają uwagę, że powodem podtopień budynków i zalewania ulic może być niska przepustowość. Skoro obecnie średnie opady roczne są coraz wyższe, a przekrój kanalizacji deszczowej ustalono przed laty na innych danych, innym modelu opadów do wymiarowania systemów kanalizacyjnych …to dziś może być ona niewystarczająca.
Dlaczego radni nie zwrócą się do władz Słupska o ustalenie przyczyn zalewania ulic, nieskuteczności kanalizacji deszczowej, nie tylko na obszarze Starego Miasta, które jest najniżej położonym terenem, ale także na nowych osiedlach – dziwią się mieszkańcy ul H Pobożnego, oglądając zdjęcia zalanych ulic z różnych rejonów Słupska.
Zapraszamy kogoś z Urzędu Miasta i ZIM-u do układania worków z piaskiem, by zatrzymać wodę wlewającą się do naszych domów – mówią zgodnie mieszkańcy.
Próbę wyjaśnienia przyczyn słabego spływu wody deszczowej podjął się dyr ZIM.
Przy intensywnych opadach główny kanał zapełnia się dość szybko. W tej sytuacji boczne rury nie będą odprowadzać wody, dopóki nie zejdzie ona z głównej. Woda z głównego kanału schodzi dłużej, ponieważ płynie z góry i te najniżej położone są opróżniane na samym końcu – tłumaczy dyr. J Borecki z ZIM.
Intensywne opady, nawet krótkotrwałe, sprawiają pewien kłopot Wodociągom, którym podlega kanalizacja sanitarna. Do kanalizacji dostają się tzw wody przypadkowe. Każdy właz nastudzienny ma otwory wentylacyjne. Jeżeli ulicą płynie rzeka, to przez te otwory woda deszczowa dostaje się do kanalizacji sanitarnej. Zawsze wtedy wzrasta poziom ścieków w kanalizacji sanitarnej, ale jest pod kontrolą.
Według relacji mieszkańców i naszych obserwacji problemem są duże ilości liści, skoszonej trawy i śmieci, które gromadzą się przy studzienkach kanalizacyjnych i ograniczają prześwity. Nie usuwane na bieżąco powodują ich zapychanie. Nie widać, by wzorem wielu miast w Polsce regularnie dwa razy do roku czyszczono kanały, wpusty deszczowe, studzienki i przykanaliki, szczególnie po okresie zimowym, gdy tony piasku dostaja sie do kanalizacji deszczowej. Jej utrzymanie ZIM zlecił podwykonawcy, którym jest firma Vigor. O to, kiedy przeprowadzane jest czyszczenie kanalizacji deszczowej zapytaliśmy dyr ZIM Jarosława Boreckiego.
Nie mamy harmonogramu, tylko jak jeździmy po mieście to sprawdzamy, czy odpływy nie są pozakleszczane. Jeśli są zakleszczone to wysyłamy Vigor. Bez sensu jest wysyłanie ich po to, aby otwierali coś, co jest czyste – wyjaśnił J. Borecki dyr. ZIM. Jeśli dostajemy od mieszkańców zgłoszenia, że studzienki są zakleszczone to wysyłamy Vigor. Za czyszczenie nawierzchniowe liści i tego, co nawieje na studzienki odpowiada PGK. Jednak przekroje połączeń z głównym kanałem są tak duże, że liście raczej ich nie zapychają.
Mieszkańcy ulic w centrum miasta obawiają się, że ich sytuacja będzie się pogarszać, o ile nie powstrzymana zostanie betonoza i wycinka drzew, a kanalizacja deszczowa na wyżej położonych terenach, na których powstają nowe bloki, nie będzie bardziej pojemna. Woda zawsze płynie w dół. Skoro kanalizacja nie jest w stanie przyjąć ilości wody deszczowej z ulic położonych wyżej, to tym bardziej kolejnych ilości wody z niżej położonych ulic.
Każde podtopienie domów, piwnic, garaży czy firm to straty. Co z ewentualnymi roszczeniami mieszkańców?
Kanalizacja deszczowa jest elementem infrastruktury drogowej zarządzanej przez ZIM. Czy ewentualne roszczenia mieszkańców, wynikające z wadliwie działającej infrastruktury kanalizacyjnej, powinny być rozpatrzone przez ZIM? Ponieważ właścicielem kanalizacji deszczowej na terenie miasta jest Urząd Miasta Słupsk, to UM jest jednostką właściwą do rozpatrywania roszczeń mieszkańców dotyczących niewłaściwego funkcjonowania systemu kanalizacji deszczowej.
Za zły nadzór nad stanem kanalizacji deszczowej, niedrożne studzienki na podwórkach, odpowiada ich właściciel czyli wspólnota mieszkaniowa lub PGM.
Za naszym pośrednictwem mieszkańcy sugerują, by radni zwrócili się do władz Słupska o ustalenie przyczyn zalewania ulic i nieskuteczności kanalizacji deszczowej oraz o przygotowanie harmonogramu działań już dziś zapobiegających zalewaniu ulic i podtopieniom. Ulewne deszcze nie będą czekać 2- 3 lata na wybudowanie zbiorników retencyjnych.
Tekst: Bożena Bugańska
Komentarz filmowy Antoni Michał Górecki